Razu pewnego spotkałem Kazika Staszewskiego. Jest to osoba którą uwielbiam za Kult, ale także KNŻ czy L-Dópe.
Pewnego majowego dnia tego roku, w Uniejowie odbył się pierwszy koncert Kultu. Zespołu którego mam prawie pełną dyskografię. Tego samego dnia mój najmłodszy braciszek miał komunię. No i kilka dni wcześniej skończyłem praktyki na Nawigatorze XXI. Uniejów to miasto gdzie mieszka moja babcia, a i ja z rodzicami mieszkaliśmy przez kilka lat. No i chyba trzy tygodnie wcześniej była premiera płyty "Prosto". Więc jak widać, wszystkie znaki na niebie i ziemi zwiastowały świetny koncert.
Przyjeżdżając ze Szczecina na komunię brata wiedziałem ze to będzie udany weekend, oczywiście pracowity, ale warto było. Podczas komuni co chwilę sprawdzałem zegarek czy już pora jechać. Musiałem przejechać 70km żeby trafić na koncert. Goście w koncu poszli, ale było bardzo późno. No cóż. Wjechałem na autostradę i wyciskałem z mojego samochodu ile fabryka dała.
Dojechaliśmy na pół godziny przed koncertem. No to z braciszkiem po piwko i do parku koło zamku. Idziemy z czteropakiem pod pachą i nagle pokazuję bratu busa, a tam prawie cały zespół. Mój braciszek wypatrzył Kazika.
Zabrało nam mowę, ale podeszliśmy i pogadaliśmy. Było super, potem przed koncertem strasznie to przeżywaliśmy.
Warto było.
Kazik okazał się świetnym człowiekiem, miło było. Niestety koncert nie był tak wspaniały jak te z pomarańczowej trasy. Ale warto było jechać, mimo że samochód ledwo wyrabiał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie na temat i obraźliwe będą usuwane z całą stanowczością ;)