W zasadzie od początku swoich morskich przygód dostaję pytania o to jak właściwie jest gdzieś tam daleko na morzach. Często są to pytania o to jak wygląda praca, czy spędzanie czasu, ale sporo ludzi także wyobraża sobie ogromne fale i wieczne bujanie. Specjalnie dla Was przygotowałem kilka zdjęć pokazujących morza i oceany z perspektywy tankowca.
Słońce świeci, lekki wiatr i praktycznie brak odczuwalnej fali. Mogą to być tylko i wyłącznie Karaiby, a dokładnie zachodnia część morza Karaibskiego. Chyba najbardziej nieprzewidywalnego akwenu po którym pływałem. Wychodząc z kanału Panamskiego, lub cieśniny Jukatan, nigdy nie wiedziało się co dokładnie będzie na nas czekało.
Podczas Wiglii Bożego Narodzenia mieliśmy warunki niemalże idealne. Pacyfik na którym wtedy byliśmy był płaski jak stół, co pozwalało delektować się chwilą świątecznego spokoju. Swoją drogą, za każdym razem, gdy trafiałem na te wody, było cicho i spokojnie, czyli nazwa Ocean Spokojny nie wzięła się z przypadku
Czasami zdarzało się i tak że fala przelewała się przez pokład. W takich dniach nie było pracy na pokładzie, lub tylko w rufowej części statku. Cała załoga pokładowa siedziała na mostku, lub sprzątała w nadbudówce. Przy okazji, po takich falach, wszędzie na pokładzie było pełno soli, co sprawiało że wszystko świeciło się niczym lakier typu metalic na samochodzie, a było śliskie jak wypolerowany lód.
Morza i oceany to także piękne zachody słońca, w pewnym sensie niezwykłe, bo nic nie zaburza kolorów na horyzoncie. Tutaj akurat na kotwicowisku przy brzegach Meksyku.
Codzienne życie było czasami zaburzane niespodziewanymi atrakcjami. Czasami były to delfiny, albo wieloryby, ale pewnego dnia na zatoce Meksykańskiej zaobserwowaliśmy trąby powietrzne. Znikały tak samo szybko jak się pojawiały, ale na szczęście udało się jedną uchwycić na zdjęciu. Zdecydowanie takie widoki są warte wyruszenia w rejs.
Tym razem Yukon Star, czyli tankowiec na którym spędziłem pół roku, mógł być podziwiany w pełnej okazałości. Kiedy czekaliśmy na rozładunek w La Libertad w Ekwadorze, mogliśmy zejść na ląd za pomocą motorówki. Zdjęcie powstało podczas jednej z takich wycieczek.
Pewnego razu w Houston w Teksasie pojawiła się taka mgła, że przez kilka dni nie można było ruszyć się z miejsca. Widoczność była ograniczona do tego stopnia że często nie było widać nawet dziobu własnego statku. Kanał wejściowy do Houston był zamknięty, a my czekaliśmy.