poniedziałek, 26 maja 2014

Co z tą Łodzią?

Jadąc ostatnio pociagiem ze Szczecina, w moim przedziale zawiązała się dyskusja na temat miejscowości które przejeżdżaliśmy po drodze. Niestety z dyskusji wynikało że Łódź to brudne, szare miasto, gdzie w zasadzie nic nie ma. To znaczy jest, ale tylko patologia i śmierć na każdej ulicy.
Jeżeli popatrzeć na przekazy medialne, to w zasadzie ma sie wrażenie że w okolicach centrum polski zaległa się gigantyczna czarna dziura o wielkości mniej więcej województwa. Z tej czarnej dziury przedostają się czasami jakieś doniesienia, ale zazwyczaj są one zniekształcone, pokazujące Łódź w niegatywnym świetle.
Przykład?
Każdy wie o tym że aktualnie całe miasto jest zakorkowane, ale czy ktoś wię że ostatnio po raz kolejny NIE odbył się przetarg na budowę autostrady A1 ze Strykowa do Rzgowa! Autostrada ta znacznie by zmniejszyła korki w mieście. No i jeszcze podczas budowy infrastruktury na Euro 2012 Poznań czy Warszawa też były bardzo zakorkowane, ale o tym nikt nie pamięta.

Teraz jest pora na zastanowienie się, czemu właściwie Polska nie pamięta o Łodzi?
Pozwolę sobie na poruszenie trzech wg. mnie głównych przyczyn takiego stanu rzeczy.

1. Pozostałość po PRL-u!
Łódź jako miasto fabrykanckie, po wojnie kojarzyło się z wielkim prywatnym przemysłem. Taki obraz był dużą rysą na wizerunku państwa socjalistycznego. Kolejną rysą były łódzkie uczelnie. Przecież tyle inteligencji to potencjalne siedlisko wrogów komunizmu! PZPR miało możliwości żeby pozbyć się takiej plamy z mapy, dlatego Łódź rzadko jest pokazywana np. w mapach pogodowych.

2. Nauka historii w szkole!
Sporo mieszkańców łodzi ma szczątkowe wiadomości na temat swojego miasta. Wynika to z tego że nauka historii jest taka sama dla całej polski i zazwyczaj kończy się gdzieś w okolicach IIWŚ. W systemie nauczania w Polsce powinien być przewidziany dział na temat historii lokalnej, dzięki temu łodzianie wiedzieli by więcej o swoim mieście i chetniej by tu mieszkali. Podejrzewam że aktualnie znaczna część łodzian przerasta wymienienie trzech fabrykantów, a co dopiero pokazanie budynków i ich aktualnych funkcji, a przecież skoro ludzie nie wiedzą że jest fajny budynek z ciekawą historią, w którym teraz odbywają się warsztaty artystyczne, to ludzie nie pójdą.

3. Położone zbyt blisko Warszawy!
To można uznać za teorię spiskową, ale fakty są takie że sporo osób wyjeżdża do pracy do warszawy, firmy wolą mieć biura w stolicy. Chciałbym zasugerować że bliskość naszej stolicy może odbierać łodzi część możliwośći do rozwoju. Możliwe że gdyby Łódź była w innym miejscu mogłaby się dynamiczniej rozwijać, ale w tedy na pewno nie była by tym samym miastem!

Co sądzidzicie na temat takich argumentów? Czy też uważacie że Łódź jest miastem niedocenianym?
Zapraszam do dyskusji!

czwartek, 22 maja 2014

Zacier - Skazany na garnek


Kilka dni temu, zupełnie przypadkiem kupiłem płytę zespołu Zacier pod tytułem "Skazany na garnek". Jest to najnowsza płyta w dorobku grupy Zacier. Wrzucajac płytę do odtwarzacza miałem świadomość jakie piosenki mnie czekają, oraz w jakim stylu będą piosneki. Jednak przy pierwszej dostałem uderzenie zupełnie odmiennego stylu do jakiego można było się przyzwyczaić przy pozostałych płytach tego zespołu.

Zacier jest to projekt Mirosława Jędrasa "Zaciera", "Ajatollaha". Projekt ten jest mocno związany ze światem Z.F. Skurcz (Walaszek, Dr. Yry) oraz S.P. Records (Kult, Strachy na lachy). Na płycie gościnnie wystąpili m.in. Kazik Staszewski (Kult), Kuba Sienkiewicz (Elektryczne Gitary). Dodatkowym smaczkiem jest duża różnorodność muzyków, związanych z różnymi zespołami, na przykład Jarosław Ważny z Kultu grający na saksofonie lub Andrzej "Izi" Izdebski grający na gitarze i nagrywajacy z wieloma różnymi artystami. Sam Zacier jest lekarzem oraz wykładowcą akademickim.

Po tym przydługim wstępie pora zapoznać się z płytą. Na początek proponuję obejrzeć teledysk do piosenki "Kiedy w Polsce będą Chiny". Jest to singiel promujący płytę "Skazany na garnek".
Płyta już od pierwszych swoich piosenek cechuję się dużą powagą, z mniejszą ilością absurdalnego humoru z którego zespół jest znany. Już w pierwszej piosence "Kiedy w Polsce będą Chiny" widać komentarz do zalewającej wszystko chińszczyzny oraz do stwierdzenia że za komuny było lepiej. Chwilę potem dostajemy piosenkę "Artysta nieodracalny" w której widać że Zacier nie aspiruje do mainstreamu i że jest dumny z bycia małym zespołem. Następnie pora na "Przypowieść o rybach marnotrawnych", gdzie w sposób przerotny komnetowane są wyjazdy ze swoich rodzinnych stron, oraz to ze mimo wszystko wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Piosenka o numerze 4 to "Lek niewłaściwie stosowany" która jest wyśpiewana przez Kubę Sienkiewicza. Piosenka poraz kolejny komentuję suplementy diety, oraz lekomanię. Sienkiewicz w sposów konkretny opowiada o tym że wszystko jest dobre, ale nie można przesadzać. W piosence tej słychać świetne połączenie głosu Kuby Sienkiewicza, oraz akordeonu, razem jest to mieszanka wybuchowa. Zdecydowanie jest to jedna z najmcniejszych stron tej płyty.

Kolejny mocny punkt płyty to piosenka "Dobre rady na życie całe wynikające z doświadczeń własnych z czasów PRL dla synów lub innych osób żyjących współczesnie i nie pamietających socjalizmu. Mocna gitara i dający do myślenia tekst. Brak tutaj Zacierowego humoru, jednak tekst mówiący o tym że człowiek szybko zapomina jak było źle i o tym że mimo że jest dobrze, to nadal gdzieś tam jest ktoś kto chce kontrolować wszystkich. Bardzo smutny i mocny obraz świata współczesnego.

Następny punkt podróży po świecie Mirosława Jędrasa to "Rękopis znaleziony w chlewie" Jest to ciekawa piosenka z ciekawym tekstem, ale nie licząc muzyki, nie jest to piosenka wybijająca się z tłumu. Teraz pora na "Nie będę profesorem", piosenka sprzeciwiająca sie pogoni za kolejnymi tytułami i stopniamy w karierze, fajna ale krótka, tylko 39 sekund ciekawego materiału. "Skazany na garnek", to piosenka prawdopodobnie autorefleksyjna, w końcu pojawia się absurdalny humor. Jest to ballada, bardzo ciekawa i wpadająca w ucho.

Teraz doszliśmy do chyba najjaśniejszego punktu tej płyty. Piosenka o numerze 9 "PIN", piosenka śpiewana po angielsku, świetna rockowa gitara w starym stylu. Utwór ten powinien byś singlem, oraz powinien pojawiać się w radiu. Samo przesłanie jest proste, uważaj na swoją kartę płatniczą. Zdecydowanie najlepsza piosenka na płycie. Punkt obowiązkowy dla każdego kto narzeka że krajowa muzyka jest kiepska. Żeby nie być gołosłownym do odsłuchania pod tym linkiem: http://zetzetzet.wrzuta.pl/audio/79pjotvztJ4/zacier_-_pin

Kolejna ballada to przewrotna "Ballada o Jezusie i Leninie". Po raz kolejny na płycie mamy refleksję na temat ludzi i ich braku nauki. Kolejna piosenka to komentarz do ekscesów księży, utwór nosi wyzywający tytuł "Wjechał biskup na latarnię". Teraz pora na utwór w starym dobrym stylu "Dżdżownica - ziemna dziewica". Piosenka umieszczona w świecie dżdżownicy. Piosenka w starym dobrym zacierowym stylu.

Piosenka o numerze 13 "Nad Śniardwami" jest ciekawym utworem, świetnym do śpiewania i grania nad ogniskiem na mazurach. Muzyka w stylu szantowym, tekst okraszony dużą iloscią absurdalnego humoru. Bez jakiegoś konkretnego przesłania, ale wpadająca w ucho, oraz łatwa do zapamiętania. Zdecydowany plus dla tej piosenki.

"Nie spotkamy się", utwór z pogranicza jazzu. Tekst w stylu utworu "Moja łazienka". Piękna, prosta, no i kolejny plus dla płyty.

Kolej na drugiego gościa na płycie. Tym razem Kazik Staszewski w piosence "Rozprawa o wojnach". Utwór zaczynający się powoli i przygnębiajaca, z czasem przyspiesza. Tekst bardzo mocny i refleksyjny, w połączeniu z głosem Kazika sprawia że człowiek musi zatrzymać się na chwilę i zastanowiś nad przesłaniem. Jest to studium powodów z jakich wynikają wojny. Straszne i potężne słowa rozlegają się z głośników. Tutaj już nie ma humoru. Kolejny mocny punkt płyty, koniecznie trzeba tego odsłuchać.

Przedostatni utwór znowu jest pozbawiony jest humoru. Pora na twarde spojrzenie na Islam. Piosenka "Pakistańska dziewczyno", pomimo krótkiego tekstu celnie punktuje religię allaha. Uwaga mocne!

Ostatnia piosenka, kolejny raz na mocno. "Wrócił żołnierz z wojny", mocny tekst. Zaczyna się spokojnie, z każdą sekundą rozkręca się. Pod koniec to już nie jest śpiew, to krzyk, krzyk bólu i rozpaczy. Jest to protest, przeciwko wysyłaniu ludzi na wojnę. Potem w zamian za wyprany mózg dostają ordery, często pośmiertnie. Bardzo mocne zakończenie płyty, tylko dla ludzi o mocnych nerwach.

Żeby podsumować tą płytę muszę pokazać singiel z płyty "Masakra na Wałbrzyskiej", zapraszam do odsłuchania "Kebab w cienkim cieście":

Płyta "Skazany na garnek" pozbawiona jest typowego humoru opartego na absurdzie, nie ma tutaj piosenek w stylu "Kebab w cienkim cieście". Jest to płyta która stanowi krok milowy w karierze Mirosława Jędrasa. Mocne teksty i świetna muzyka, razem tworzą świetny materiał, do którego trzeba podejśc na poważnie. Postanowiłem napisać recenzję tej płyty, bo zostałem zmasakrowany powagą i patrzeniem na świat zawartym w tym materiale. Tego po prostu trzeba posłuchać!

Cena: 22,99PLN

poniedziałek, 19 maja 2014

Regaty - najlepsza szkoła żeglarstwa

Dzisiaj opowiem o tym dlaczego regaty są najlepszą szkołą żeglarstwa, oraz czemu uważam że swoją przygodę ze sportami żeglarskimi należy zacząć od wyjazdu na regaty. Temat ten jest na tyle aktualny że już powoli rusza sezon regatowy i sezon żeglarski.

W swojej karierze żeglarskiej miałem okazję pływać w kilku większych i mniejszych regatach. Dużo bardziej wolę pływać w dużych regatach w których jest znacznie wyższy poziom, ale przy okazji jest dużo lepsza atmosfera. Na mniejszych regatach zazwyczaj organizacja jest mniej profesjonalna, a zawodnicy są mniej przyjacielscy.

Zazwyczaj podczas regat na wodzie jest ostra rywalizacja, natomiast na lądzie zazwyczaj wszyscy są dla siebie bardzo życzliwi i razem imprezują. Jeżeli całe zawody są kilkudniowe to podczas pobytu w porcie po wyścigach jest świetna okazja na zdobycie nowych znajomości, które mogą owocować w dalszej przyszłości. Jednak po wypłynięciu z portu wszystkie znajomości odchodzą na bok, wtedy jest czas na bezwzględną rywalizację.

Pływanie regatowe różni się od zwykłego pływania rekreacyjnego, tym że podczas wyścigu człowiek musi zwracać uwagę na szczegóły które podczas normalnego pływania można pominąć. W trakcie wyścigu zawodnicy starają się dobrać wszystkie parametry żeglugi jak najlepiej, po wyścigu wszystkie wydarzenia są analizowane i porównywane do innych załóg. Takie porównanie pozwala na znalezienie własnych błedów, oraz optymalizacje żeglugi. Jest to świetna szkoła nie tylko dla nowych załogantów, ale także dla bardziej doświadczonych żeglarzy. Dodatkowo podczas startu jest bardzo duży ścisk, co oznacza ze łódki mijają się na zaledwie kilka centymetrów!. Takie sytuacje uczą wyczucia łódki i zgrywają załogę. Dodatkowym atutem i zarazem minusem regat jest to że zazwyczaj wypływa się w każdych warunkach. Pozwala to na zdobycie dużego doświadczenia, ale jednak bywa to czasem niebezpieczne. Z doświadczenia wiem że zdarzają się regaty podczas których warunki są takie że kilka łódek nie kończy rywalizacji, ale zdarzają się też takie w których jest totalny brak wiatru i trasa jest zmieniana, żeby wogóle ktokolwiek mógł dopłynąć do mety.

Jeżeli ktoś nigdy w życiu nie pływał na żaglach, albo tylko troche próbował, to powinien zacząć swoją przygodę z żeglarstwem właśnie od wyścigów. Taka sytuacja sprawia że potencjalny żeglarz widzi rywalizacje, która zachęca do dalszego zagłębiania się w świat żeglarstwa. Dodatkowo regaty to na początek spory zastrzyk doświadczenia. Oczywiście nie warto rzucać się odrazu na mistrzostwa polski, bo to tylko zniechęci, ale często są organizowane lokalne małe regaty w których startuje łącznie tylko kilkadziesiąt łódek.

Wydaje mi się, że jeżeli ktoś chce zdobyć doświadczenie w żeglarstwie, przeżyc przygodę, oraz zdobyć nowe znajomości, powinien spróbować swoich sił w wyścigach pod żaglami. Dla zainteresowanych tematem zostawiam dwa linki dotyczące regat:
http://ppjk.pl/ - Puchar Polski Jachtów Kabinowych, najbardziej profesjonalne regaty śródlądowe w Polsce
http://zagle.net.pl/ - portal żeglarski dla zalewu włocławskiego, dużo zawiadomień o lokalnych regatach

Wszystkie zdjęcia pochodzą z regat Anwil Cup 2012 z cyklu PPJK, w których startowałem na jachcie Alternatywa z numerem 62

wtorek, 13 maja 2014

Nie chcę reprezentacji w piłce nożnej!

Dzisiaj miałem okazję po raz kolejny obejrzeć mecz polskiej reprezentacji, w zasadzie mecz to duże słowo, oglądałem żenadę. Dla tych którzy nie oglądali: wynik Niemcy 0-0 Polska. Niemcy grali składem totalnie rezerwowym, podczas gdy w reprezentacji polski było kilku stałych kadrowiczów!

Wnioski które płyną z meczu są takie:

- Nie chcę żeby reprezentacja polski nazywała się reprezentacją polski. Sprawa jest prosta. Polska ma wiele tradycji w walce, natomiast podczas meczu widać brak zaangażowania, brak chęci do walki. Kopacze nie reprezentują sobą żadnych wartości i tradycji z których Polska słynie w świecie! Proponuję nową nazwę: "reprezentacja marności".

- Nie chcę żeby reprezentacja (pzpn też) dostawała pieniądze z budżetu państwa. Czemu publiczne pieniądze mają iść na coś co przynosi tylko wstyd? Jest naprawdę dużo sportów w których mimo dużo mniejszych nakładów finansowych Polscy zawodnicy odnoszą sukcesy, albo są blisko czołówki. Jeżeli pieniądze mają iśc na sport to lepiej żeby poszły na siatkówkę, windsurfing, łyżwiarstwo, narciarstwo, czy cokolwiek, ale nie do sportu gdzie nasi zawodnicy nie pokazują nic.

- Nie każdy powinien być komentatorem. Komentatorzy tvp brzmieli jakby oglądali zupełnie inny mecz. No i komentarze typu: "nawet remis jest dobrym wynikiem". Człowiek dostaje białej gorączki i tylko się zastanawia gdzie jest Zimoch czy Szaranowicz?

- Polska myśl szkoleniowa w piłce nożnej powinna zostać zniszczona. Po każdym wygranym meczu słychać o triumfie polskiej myśli szkoleniowej. Ta myśl powinna być jak najbardziej zniszczona, nie powinno po niej zostać nawet wspomnienia. Dopóki trenerem reprezentacji nie zostanie ktoś w stylu Murinho czy Fergusona, to reprezentacja bedzie się staczać. Tu jest potrzebny ktoś kto chwyci tych nieudaczników za ryje i wytrze nimi podłoge, tak żeby każdy jeden wiedział co ma robić. Po prostu potrzeba kogoś kto zna realia światowej piłki i wie jak przemówić do betonu polskiej piłki.

Co sądzicie o tych argumentach? Czy też macie poczucie że polską piłkę nożną trzeba zrównać z ziemią żeby coś się zmieniło?

niedziela, 11 maja 2014

Warto zobaczyć: Liberec, Czechy.

 Dzisiaj pokażę wam co warto zobaczyć w Libercu. No to zaczynamy od najbardziej słynnego miejsca w mieście.
Jested
 Jested to góra w paśmie tzw. Czeskiego Raju. Na szczycie góry znajduję się telewizyjna antena nadawcza w formie iglicy. W iglicy można zjeść obiad, lub się przespać. Góra ta była głównym centrum mistrzostw świata w narciarstwie w 2009 roku. Na szczyt można się dostać kolejką linową, na piechotę lub samochodem. Miejsce to warto odwiedzić ponieważ jest to jeden z symboli Liberca, oraz jest świetnym miejscem widokowym.

Stare miasto i ratusz

 Kolejnym punktem wycieczki powinno być stare miasto, na którym znajduje się wiele knajp i sklepów. Będąc na starym mieście koniecznie trzeba odwiedzić ratusz z 1893 roku. W środku znajdziemy wieżę widokową, oraz kapitalne wnętrza. W sezonie turystycznym można wynająć przewodnika który oprowadzi po gmachu i pokaże miejsca na codzień niedostępne dla zwykłego człowieka.
 

IQlandia
Kolejnym ważnym punktem zwiedzania jest IQlandia. Jest to nowo otwarty park nauki. W środku jest dużo ciekawych ekspozycji, wszystkie rozmieszczone tak ze razem stanowią logiczną całość. Zabawy jest na kilka godzin, a koszty są dosyć nieduże. Koniecznie trzeba odwiedzić to miejsce bedąc w Czechach.

Tama w libercu
Jeżeli podczas pobytu w Libercu najdzie ochota na spacer to tama Harcov jest świetnym miejscem. Tama została wybudowana w celu pobierania wody do fabryk włókienniczych w XIX wieku. Jest malowniczo położona w dolinie, obok dzielinicy pałaców. Wzdłuż całego jeziorka które powstało po wybudowaniu tamy jest ścieżka spacerowa i przy ładnej pogodzie można spotkac tam dużo biegaczy i rowerzystów.

ZOO
Liberec w wielu miejscach chwali się białymi tygrysami, które zamieszkują tutejsze zoo. Jednak nie jest to jedyny powód dla którego warto odwiedzić to miejsce. Zoo jest usytuowane na zboczu, tak że zaczyna się zwiedzanie w najwyższym miejscu zoo i systematycznie schodzi się w dół do dna doliny, w którym znajduje się górskie jeziorko. Dodatkowo wszędzie jest pełno zieleni, dzieki czemu zwiedzajacy mają wrażenie że są gdzieś za miastem. Wybiegi dla zwierząt są duże i zadbane. Cały obiekt jest przyjazny dla zwierząt i dla zwiedzających.

Mam nadzieję że zachęciłem was do odwiedzenia Liberca. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o tym mieście zapraszam na stronę: http://visit.liberec.cz/pl/

piątek, 2 maja 2014

Pozdrowienia z Czech!

Pozdrawiam wszystkich czytelników z Liberca w Czechach. Jeżeli macie mało czasu, a chcecie wyjechać za granicę to jest to świetny kierunek. Miasto znajduje się około 30 km od granicy z Polską i niewiele dalej od granicy z Niemcami.

Podczas mojego wyjazdu do Czech miałem okazję trafić na dwa czeskie święta. Pierwsze to święto 30.04 podczas którego pali się ogniska na których powinna spłąnąć wiedźma, dzieci się przebierają za strzygi, potwory i wiedźmy. Samo święto jest tradycją ponad 1000-letnią, gdyż jest to święto wywodzące się z tradycji przed chrześcijańskiej! Podczas tego dnia panowała świetna pogoda, dlatego dzień uczciliśmy grillem i dobrym czeskim piwem.

Kolejnym świętem było, znane także w Polsce, święto pracy.
W samym Libercu z powodu 1 maja większość instytucji była zamknięta, dlatego postanowiliśmy pójść na obchody święta pracy w chacie "Plani pod Jestedem" Trafiliśmy tam na iście socjalistyczne obchody, gdzie pełno było flag ZSRR, Czech i innych krajów bloku wschodniego. Jak widac na zdjęciu powyżej był nawet sztanar z napisem: "Manifestacja pracujących za pokój na świecie". Przy okazji był zjazd zabytkowych samochodów, oraz inne atrakcje na które niestety nie zdążyliśmy.
Dziękuję za uwagę i zapraszam wkrótce na kolejne wpisy!