piątek, 27 czerwca 2014

Pogoria - szkoła pod żaglami

Lato przyszło, a jak lato, to pora się udać nad morze. W nadmorskich kurortach w naszym kraju można spotkać wiele ciekawych jednostek pływających. Wśród wielu ciekawych konstrukcji, w mojej duszy jeden żaglowiec ma szczególne miejsce. Dzisiaj chcę wam przedstawić sylwetkę żaglowca "Pogoria", żaglowca, którego portem macierzystym jest Gdynia.

Na początek pewne szczegóły techniczne, które pomogą wam w wyobrażeniu sobie tego żaglowca.
Rok budowy: 1980
Konstrukcja: stal
Długość całkowita: 46,8m
Szerokość całkowita: 8m
Zanurzenie: 3,8m
Powierzchnia żagli: 909 m2

"Pogoria" powstała na zamówienie telewizji polskiej dla Bractwa Żelaznej Szekli, z założeniem że będą się na nim odbywały rejsy pod banderą "Szkoły pod żaglami". Kapitanem został kpt. Krzysztof Baranowski, który w świecie żeglarstwa jest żywą legendą. Żaglowiec od początku swojej kariery był z ciekawością obserwowany przez cały świat, dlatego kiedy w swoich pierwszych regatach Cutty Sark (teraz tall ship races) na trasie Mon - Karlskrona wygrał wyścig w swojej klasie, świat, oraz Polska przekonali się o wielkim potencjale i dzielność tej łódki. Statek potwierdził swoje świetne parametry w kolejnych rejsach gdzie odwiedził m.in. Antarktydę, czy pływał dookoła świata. "Pogoria" podczas wszystkich swoich rejsów pełniła rolę szkoły, gdzie na początku rejsy rwały cały rok szkolny, a oceny wystawiane podczas rejsu były honorowane w normalnych szkołach na lądzie. Teraz statek pływa w różnych rejsach, nie zawsze szkolnych, ale dzięki swojej budowie, wykorzystywanej do szkoleń i konferencji. Nadal na pokładzie odbywają się szkoły pod żaglami, ale już w dużo bardziej okrojonej formie.


Będąc w liceum miałem okazję płynąć w XVII szkole pod żaglami. Tamten rejs trwał miesiąc i odbywał się wzdłuż zachodniego wybrzeża włoch. Podczas rejsu miałem okazję poznać świetne właściwości żeglarskie statku, ale także zobaczyć jak się żyje na takim statku.

Podczas rejsu mieliśmy obowiązki statkowe, ale też szkolne. Efektem tego było spore niedospanie, ale też duża ilość ciekawych sytuacji, które rodziły się ze skomplikowanego rozkładu dnia. Życie na "Pogorii" toczyło się w rytmie praca na wachcie, lekcje, zwiedzanie. Dzięki dosyć dużej załodze, człowiek nigdy się nie nudził. Kiedy wpływaliśmy do portu, mieszkańcy i turyści bardzo ciepło nas przyjmowali, oraz bardzo często przychodzili i wypytywali o statek. Sytuacja była o tyle ciekawa, że osoby stojące na trapie mogły się poczuć troche jak małpa w zoo. Trzeba było stać i pilnować statku, a jednocześnie widziało się ludzi którzy podchodzili, robili zdjecia, czy pozowali na tle żaglowca. W kilku portach odwiedzali nas honorowi konsulowie Polski. Zawsze w takich sytuacjach statek musiał być w środku wyczyszczony, a na pokładzie wszystko powinno być na swoim miejscu ładnie złożone.

Żaglowiec podczas rejsu potrafił pokazać pazur, dla przykładu powiem że pierwszego dnia zaliczyliśmy sztorm, podczas którego statek zachowywał sie naprawdę dzielnie, czego nie można było powiedzieć o załodze, która przypomniała sobie wszystko co jadła dzień wcześniej. Podczas rejsu, mieliśmy też dni, gdy zupełnie nic nie wiało. Wtedy atmosfera na statku była bardzo leniwa, ci którzy nie pracowali rozkładali sie na pokładzie i cieszyli z dobrej pogody.

Żaglowiec "Pogoria" na stałe zapisał się we współczesnej historii żeglarstwa. Dzięki swojej działalności dużo zeglarzy w wieku licealnym zostało ukształtowanych na całe życie. Dzięki tamtemu rejsowi, postanowiłem zainteresować się nawigacją, a większość ludzi których znam z tamtego rejsu, to ludzie z dużą ilością różnych pasji, więc chyba nikt nie wyrósł na przeciętnego zjadacza chleba.

Podczas tamtego rejsu, miał miejsce początek mojej blogowej kariery.
Pierwsze moje próby literackie możecie znaleźć tutaj:
http://epz.pl/szkola-pod-zaglami,1/relacje-z-xvii-spz,41/
Pod datami: 19.01.09 i 01.02.09

Jeżeli kiedykolwiek spotkacie ten żaglowiec, to zapraszam do zwiedzenia go, oraz podpytanie załogi na temat życia podczas rejsu.

wtorek, 10 czerwca 2014

Żaglowce - żywy pomnik historii.

Zbliżający się sezon żeglarski jest dobrym momentem do przyjrzenia się żaglowcom. Świat się zmienia i rozwija, ale żaglowce nadal pływają i są pomnikiem historii rozwoju człowieka. Jednak zacznijmy od cytatu:

"Istnieją trzy ideały piękna:
kobieta w tańcu,
rumak w galopie,
fregata pod pełnymi żaglami"
~Honoriusz Balzac

Od początku istnienia losy człowieka wiąża się z wodą i wiatrem. Kształt świata jaki znamy wywodzi się z chęci poznania tego co tajemnicze i nieznane. Naturalnym kierunkiem poszukiwań zostały morza i oceany. Technologia i wiedza o świecie rozwijały sie bardzo szybko, dzieki podróżą żaglowcami. Można nawet wysnuć dość śmiałą tezę, ze historia podboju kosmosu miała swój początek setki lat temu, kiedy ludzie zaczęli wykorzystywać gwiazdy do nawigowania po morzach.

Już na początkach dziejów łodzie wyposażone w napęd żaglowy i mieszany napęd żaglowo-wiosłowy były używane jako środek transportu zarówno towarów jak i ludzi, oraz do celów militarnych. Oba te cele wiązały się z koniecznością rozwoju technologii, w celu pokonania konkurencji. W przypadku łodzi bojowych, nowinki techniczne dotyczyły zarówno napędów, kształtów kadłuba, czy materiałów użytkowanych do budowy statków. Każdy chciał mieć statki większe, szybsze i bardziej zwrotne niż wrogowie. Efektem tych starań były zarówno technologie obróbki drewna i metali, jak i rozwój wiedzy dotyczący nawigacji, komunikacji, czy badań nad samą wodą. Żeby lepiej zobrazować wielkość odkryć jakie się wiązały z podbojem mórz, należy przytoczyć przykład Archimedesa, który w III w.p.n.e. sformułował prawo Archimedesa, które do tej pory jest wykorzystywane do budowy statków i jest podstawowym prawem fizyki.

Kamieniem milowym w poznaniu świata był okres wielkich odkryć geograficznych z przełomu XV/XVI w. Dzięki tym wyprawom udało się udowodnić że ziemia jest okrągła, oraz odkryć wiele ziem i ludów, o których mieszkańcy europy nie mieli pojęcia. W tamtym czasie, udało się też obliczyć przybliżone rozmiary ziemi, odkrycie to miało duże znaczenie, gdyż w tamtych czasach rozmiary ziemi były szacowane na dwa-trzy razy mniejsze niż w rzeczywistości! Wielkie odkrycia geograficzne wstrząsneły całym pojmowaniem świata, oraz rozpoczęły wielki wyścig kolonialny, z którego do tej pory niektóre kraje korzystają (jako przykład można podać Wielką Brytanię, której królowa jest też królową Kanady, czy Australii).

Żaglowce dzięki swoim niedoskonałością wymusiły szybki rozwój inżynierii materiałowej i mechaniki. Kiedy opracowano silniki parowe i spalinowe, ludzie rozpoczęli kombinowanie jak porzucić żagle na rzecz bardziej uniwersalnych silników cieplnych. Tutaj poraz kolejny odezwały się odkrycia Archimedesa. Odkrycie jakim była śróba Archimedesa, stało sie podstawą budowy śrób okrętowych. Statki mechaniczne bardzo szybko wypierały żaglowce. Jednak żaglowce po raz kolejny zaadoptowały się do kolejnych zmian. Funkcja żaglowców zmieniła się diametralnie. Od czasów rewolucji parowej, żaglowce rozpoczęły służbę w celach szkoleniowych i turystycznych.

Współczesne żaglowce w znacznej swej części należą do szkół morskich i marynarek wojennych oraz prywatnych organizacji. W zasadzie większość żaglowców zostało przystoswane do szkolenia kadr oficerskich, oraz dzieci i młodzieży. Dodatkowo, dzięki rozwojowi organizacji typu Sail Training International, stały się modne zloty żaglowców, które są świetna okazją do promocji miast-gospodarzy, ale także do pokazywania ludziom kultury morza. Czasami zdarzają się żaglowce, które służą do badań okolic podbiegunowych (polski żaglowiec "Oceania"), czy także morza północnego.

Żaglowce, które teraz pływają po morzach nierzadko są w wieku zbliżającym się do setki, czy nawet ponad stu lat. W zasadzie każdy współczesny żaglowiec jest skarbnicą ciekawych historii i ciekawych ludzi, którzy na nich pływają i pływali. Aktualnie żeglowce są też ambasadorami swoich krajów, jak na przykład Chopin, który na żaglach ma logo Polski i odbywał rejsy promujące nasz kraj w portach europeiskich. Bardzo dużo współczesnych żaglowców było budowanych w naszym krajów i te żaglowce są uznawane za
najlepsze żaglowce na świecie.

Mam nadzieję że udało mi się zachęcić Was do zainteresowania się historią podboju mórz, oraz do oglądania i pływania na żaglowcach. Widząc żaglowiec, człowiek ma prawo wpaść w zadumę, jak się zmieniał świat przez wieki i jaki udział miały w tym żaglowce.

A dla zainteresowanych tematyką bitew morskich i podróży, chciałbym polecić płytę zespołu Cztery Refy - "Bitwy morskie", książkę "Znaczy kapitan" napisaną przez Karola Olgierda Borchardta, czy film Ridleya Scotta "Sztorm"

piątek, 6 czerwca 2014

Coś tam o muzyce...

Rozmawiając ostatnio na temat zespołów muzycznych udało mi się zejść na temat płyt, konkretnie na temat kupowania płyt z muzyką. Niestety wnioski płynące z rozmów są żenujące. Ludzie nie kupują płyt z muzyką, wolą pobrać je z internetu. W różnych wywiadach z muzykami obraz jest jeszcze bardziej żenujący. Prawda jest taka że nagminne pobieranie płyt i utworów jest to zwykły obciach i złodziejstwo. Skupmy się nad tym co przynosi kupno płyt słuchaczowi.

Kolekcja płyt wygląda świetnie i jest powodem do dumy.

Posiadając płyty z muzyką, można stworzyć ciekawą i różnorodną kolekcję. Kolekcja płyt zawsze wygląda ciekawie i w pewnym stopniu pokazuje nasze cechy charakteru. Znajomi widząc naszą kolekcję, widzą co lubimy i jaki przekaz do nas trafia. Kolekcja płyt pokazuje charakter człowieka w bardzo podobny sposób jak kolekcja książek. Dodatkowym atutem zbioru płyt jest duma z bycia posiadaczem różnorodnych płyt i czasem bardzo wartościowych perełek.

Płyty jako inwestycja na przyszłość.

Kupując płyty, czasami możemy natrafić na perełki, które w przyszłości zyskają sporo na wartości. Zazwyczaj takie perełki to płyty na przykład wydawane w limitowanej edycji z okazji jakiegoś wydarzenia, lub pierwsze wydania. Jako przykład z własnego doświadczenia mogę podać singiel "Piwko" Kazika, o numerze 499, czy pierwsze wydanie płyty "Robaki" Luxtorpedy. Płyty nie zyskują dużo na wartości, ale w ciągu kilkunastu lat są w stanie zyskać nawet kilkadziesiąt do kilkuset złotych na wartości.

Lepsza jakość nagrań.
Większość plików muzycznych jest nagranych w formacie *.mp3, format ten jest formą kompresji stratnej. W dużym skrócie, większość formatów podczas kompresji muzyki wycina część muzyki. Zazwyczaj są to dźwięki niesłyszalne na słuchawkach, czy gorszej jakości sprzęcie, jednak jeżeli ktoś ma dostęp do dobrego sprzętu, ta różnica jest zauważalna. Innymi słowy, posiadacze płyt mają dostęp do najlepszego z możliwych brzmień.

Wsparcie dla artystów.

Z każdej płyty sprzedanej artysta dostaje jakiś procent. Jednak nie chodzi mi o wsparcie finansowe. Kupując płytę słuchacz pokazuje że praca jaką wykonuje dany artysta jest dobra i warta dalszego rozwoju. Każda kupiona płyta jest wyrazem wsparcia i uznania zespołu. Takie wsparcie jest motywujące i pozwala na dalszy rozwój kariery.

Na koniec fotka z płyty "Las maquinas de la muerte" KNŻ-u:


P.S. Większość płyt polskich zespołów kosztuje 20-50zł, więc nie mów że cię nie stać!

niedziela, 1 czerwca 2014

Obywatele: Do Sportu!

Dzisiaj chciałbym poruszyć temat sportu. Temat bardzo wakacyjny, bo jak zacząć to najlepiej w wakacje. W Polsce coraz więcej osób uprawia sport, co się chwali, jednak nadal jest duża grupa osób którzy nie chcą nawet spróbować. Specjalnie dla takich osób jest ten artykuł.

Czemu początki są trudne?

Początki są bolesne.
Ludzki organizm jest tak skonstruowany że większa dawka ruchu po długim czasie bezczynności boli. Zazwyczaj najbardziej boli na drugi dzień, ale i podczas sportu też potrafi zaboleć. Kiedy boli całe ciało początkujący sportowcy często się zniechęcają. Żeby uniknąć takich nieprzyjemności, podczas pierwszych treningów nie wolno szarżować za dużo. Dodatkowo wg. mnie żeby bół zredukować trzeba odpowiednio dobrać warunki treningu, temperatura otoczenia w miarę niska (15-20C), przy większych temperaturach organizm musi walczyć nie tylko z ciepłem wynikającym ze sportu, ale także  z ciepłem zewnętrznym, natomiast przy niższych organizm traci sporo energi na ogrzewanie na początku treningu.

Brak motywacji.
Nie wystarczy mieć myślenia typu: "od jutra biegam!", należy stawiać sobie coraz to nowsze cele. Czyli jeżeli biegamy no to do końca miesiąca celem bedzie bieg przez 10km w czasie 1h. Ale jak to osiagniemy to zwiększamy i dystans i prędkość. W uprzywilejowanej pozycji są sporty zespołowe, tutaj zawsze zwyciestwo w rywalizacji jest motywacją, oraz porównywanie się z innymi zawodnikami stawia nam wyższą porzeczkę.

Czemu warto?

Endorfina i adrenalina.
Podczas sportu organizm wydziela "hormon szczęścia" czyli endorfinę. Efektem jest naprawdę niezły, świat po treningu wydaje się piękniejszy, a samopoczucie staje się świetne i pozwala podejmować nowe zadania w życiu codziennym. Jednak podczas sytuacji ekstremalnych i rywalizacji organizm wydziela też adrenalinę. Ta substancja jest jeszcze bardziej fascynująca od endorfiny. Pod wpływem adrenaliny organizm wchodzi na dużo wyższe obroty, podczas których zmysły się wyostrzają, a umysł pracuje na poziomie niedostępnym w sytuacjach normalnych. Jednak adrenalina ma to do siebie że potrafi uzależnić, wtedy człowiek stawia sobie coraz to niebezpieczniejsze cele i je realizuje. Ale smak zwycięstwa ekstremalnego jest dużo lepszy niż normalnego zwyciestwa.

Zdrowie.
Na ten temat powstało wiele poematów, ale fakty są takie że człowiek wysportowany jest człowiekiem zdrowszym! Dużo rzadziej się choruje, a każda choroba jeśli już się zdarzy to mija dużo łagodniej niż normalnie. No i wyglada się lepiej niż bez sportu. To naprawdę jest fajne.

Piwo smakuje lepiej.
To jest chyba najważniejszy argument za sportem. Po ciężkim treningu piwo jest napojem bogów. Jeżeli właśnie przejechałeś na rowerze 30 kilometrów w trudzie i pocie, to zimne piwo jest lekarstwem dla wymęczonej duszy i równie spragnionego ciała. Po prostu po sporcie wszystko smakuje lepiej!

Jak zacząć żeby nie zrezygnować?

Ze znajomymi.
Uprawiając sport ze znajomymi którzy są na podobym poziomie każdy każdego nakręca do dalszej pracy nad sobą. To bardzo motywuje, a z drugiej strony jest to świetny sposób na monotonie, bo z kimś zawsze jest ciekawie niż samemu. Ze znajomymi dodatkowo jest więcej możliwości, wybór sportu rozszerza się o sporty zespołowe, no i każdy jest w stanie wpaść na jakiś pomysł żeby uatrakcyjnić trening (nowa trasa, dodatkowy cel), a więcej osób to więcej pomysłów.

Z telefonem.
Żyjemy w takich czasach że telefon który każdy ma w kieszeni ma większe możliwości niż komputery użyte do wystrzelenia ludzi na księżyc. Grzechem byłoby nie skorzystać z takiego narzędzia. Na rynku jest dużo sportowych aplikacji typu endomondo, czy runtastic. W zasadzie każda taka aplikacja zapisuje podstawowe parametry treningu, takie jak trasa, czas czy wzniesienia. Po treningu możemy sprawdzić na komputerze jak poszedł trening i odnieść go do wcześniejszych treningów, czy porównać się z innymi znajomymi korzystającymi z takich aplikacji. Jest to napradę duża motywacja.

Powoli.
Nie opłaca się narzucać sobie odrazu nierealnych celów. Najpierw trzeba powoli wszystko zacząć, zwiększając sobie wymagania co jakiś czas. Sporo osób poległo na nierealnych celach, podać można za przykład za duże obciążenie na siłowni, lub za duży dystans przy bieganiu. Nierealne cele są prostą drogą do kontuzji, co moze mieć bardzo złe skutki długofalowe. Bo skręcona kostka, lub złamana ręka mogą się odzywać przez całe życie. Dlatego na począku nie należy zbyt dużo szarżować.

Po pokonaniu pierwszych trudności, człowiek zaczyna widzieć postępy, oraz sens. Sport zaczyna człowieka wciągać coraz bardziej, no i wtedy świat się zmienia;)

Moje ulubione sporty:
-żeglarstwo - mały wysiłek, ale duża przujemność
-windsurfing - bardzo duży wysiłek, przy okazji z dużą dawką adrenaliny
-siatkówka - duży wysiłek, ale rywalizacja jest przyjemna i dynamiczna
-jazda na rowerze - średni wysiłek, ale można dużo zobaczyć i przy dobrej pogodzie przynosi bardzo dużo przyjemności.

Obywatele: Do sportu, ku chwale swojej!