Lato przyszło, a jak lato, to pora się udać nad morze. W nadmorskich kurortach w naszym kraju można spotkać wiele ciekawych jednostek pływających. Wśród wielu ciekawych konstrukcji, w mojej duszy jeden żaglowiec ma szczególne miejsce. Dzisiaj chcę wam przedstawić sylwetkę żaglowca "Pogoria", żaglowca, którego portem macierzystym jest Gdynia.
Rok budowy: 1980
Konstrukcja: stal
Długość całkowita: 46,8m
Szerokość całkowita: 8m
Zanurzenie: 3,8m
Powierzchnia żagli: 909 m2
"Pogoria" powstała na zamówienie telewizji polskiej dla Bractwa Żelaznej Szekli, z założeniem że będą się na nim odbywały rejsy pod banderą "Szkoły pod żaglami". Kapitanem został kpt. Krzysztof Baranowski, który w świecie żeglarstwa jest żywą legendą. Żaglowiec od początku swojej kariery był z ciekawością obserwowany przez cały świat, dlatego kiedy w swoich pierwszych regatach Cutty Sark (teraz tall ship races) na trasie Mon - Karlskrona wygrał wyścig w swojej klasie, świat, oraz Polska przekonali się o wielkim potencjale i dzielność tej łódki. Statek potwierdził swoje świetne parametry w kolejnych rejsach gdzie odwiedził m.in. Antarktydę, czy pływał dookoła świata. "Pogoria" podczas wszystkich swoich rejsów pełniła rolę szkoły, gdzie na początku rejsy rwały cały rok szkolny, a oceny wystawiane podczas rejsu były honorowane w normalnych szkołach na lądzie. Teraz statek pływa w różnych rejsach, nie zawsze szkolnych, ale dzięki swojej budowie, wykorzystywanej do szkoleń i konferencji. Nadal na pokładzie odbywają się szkoły pod żaglami, ale już w dużo bardziej okrojonej formie.
Będąc w liceum miałem okazję płynąć w XVII szkole pod żaglami. Tamten rejs trwał miesiąc i odbywał się wzdłuż zachodniego wybrzeża włoch. Podczas rejsu miałem okazję poznać świetne właściwości żeglarskie statku, ale także zobaczyć jak się żyje na takim statku.
Podczas rejsu mieliśmy obowiązki statkowe, ale też szkolne. Efektem tego było spore niedospanie, ale też duża ilość ciekawych sytuacji, które rodziły się ze skomplikowanego rozkładu dnia. Życie na "Pogorii" toczyło się w rytmie praca na wachcie, lekcje, zwiedzanie. Dzięki dosyć dużej załodze, człowiek nigdy się nie nudził. Kiedy wpływaliśmy do portu, mieszkańcy i turyści bardzo ciepło nas przyjmowali, oraz bardzo często przychodzili i wypytywali o statek. Sytuacja była o tyle ciekawa, że osoby stojące na trapie mogły się poczuć troche jak małpa w zoo. Trzeba było stać i pilnować statku, a jednocześnie widziało się ludzi którzy podchodzili, robili zdjecia, czy pozowali na tle żaglowca. W kilku portach odwiedzali nas honorowi konsulowie Polski. Zawsze w takich sytuacjach statek musiał być w środku wyczyszczony, a na pokładzie wszystko powinno być na swoim miejscu ładnie złożone.
Żaglowiec podczas rejsu potrafił pokazać pazur, dla przykładu powiem że pierwszego dnia zaliczyliśmy sztorm, podczas którego statek zachowywał sie naprawdę dzielnie, czego nie można było powiedzieć o załodze, która przypomniała sobie wszystko co jadła dzień wcześniej. Podczas rejsu, mieliśmy też dni, gdy zupełnie nic nie wiało. Wtedy atmosfera na statku była bardzo leniwa, ci którzy nie pracowali rozkładali sie na pokładzie i cieszyli z dobrej pogody.
Żaglowiec "Pogoria" na stałe zapisał się we współczesnej historii żeglarstwa. Dzięki swojej działalności dużo zeglarzy w wieku licealnym zostało ukształtowanych na całe życie. Dzięki tamtemu rejsowi, postanowiłem zainteresować się nawigacją, a większość ludzi których znam z tamtego rejsu, to ludzie z dużą ilością różnych pasji, więc chyba nikt nie wyrósł na przeciętnego zjadacza chleba.
Podczas tamtego rejsu, miał miejsce początek mojej blogowej kariery.
Pierwsze moje próby literackie możecie znaleźć tutaj:
http://epz.pl/szkola-pod-zaglami,1/relacje-z-xvii-spz,41/
Pod datami: 19.01.09 i 01.02.09
Jeżeli kiedykolwiek spotkacie ten żaglowiec, to zapraszam do zwiedzenia go, oraz podpytanie załogi na temat życia podczas rejsu.
"Pogoria" powstała na zamówienie telewizji polskiej dla Bractwa Żelaznej Szekli, z założeniem że będą się na nim odbywały rejsy pod banderą "Szkoły pod żaglami". Kapitanem został kpt. Krzysztof Baranowski, który w świecie żeglarstwa jest żywą legendą. Żaglowiec od początku swojej kariery był z ciekawością obserwowany przez cały świat, dlatego kiedy w swoich pierwszych regatach Cutty Sark (teraz tall ship races) na trasie Mon - Karlskrona wygrał wyścig w swojej klasie, świat, oraz Polska przekonali się o wielkim potencjale i dzielność tej łódki. Statek potwierdził swoje świetne parametry w kolejnych rejsach gdzie odwiedził m.in. Antarktydę, czy pływał dookoła świata. "Pogoria" podczas wszystkich swoich rejsów pełniła rolę szkoły, gdzie na początku rejsy rwały cały rok szkolny, a oceny wystawiane podczas rejsu były honorowane w normalnych szkołach na lądzie. Teraz statek pływa w różnych rejsach, nie zawsze szkolnych, ale dzięki swojej budowie, wykorzystywanej do szkoleń i konferencji. Nadal na pokładzie odbywają się szkoły pod żaglami, ale już w dużo bardziej okrojonej formie.
Będąc w liceum miałem okazję płynąć w XVII szkole pod żaglami. Tamten rejs trwał miesiąc i odbywał się wzdłuż zachodniego wybrzeża włoch. Podczas rejsu miałem okazję poznać świetne właściwości żeglarskie statku, ale także zobaczyć jak się żyje na takim statku.
Podczas rejsu mieliśmy obowiązki statkowe, ale też szkolne. Efektem tego było spore niedospanie, ale też duża ilość ciekawych sytuacji, które rodziły się ze skomplikowanego rozkładu dnia. Życie na "Pogorii" toczyło się w rytmie praca na wachcie, lekcje, zwiedzanie. Dzięki dosyć dużej załodze, człowiek nigdy się nie nudził. Kiedy wpływaliśmy do portu, mieszkańcy i turyści bardzo ciepło nas przyjmowali, oraz bardzo często przychodzili i wypytywali o statek. Sytuacja była o tyle ciekawa, że osoby stojące na trapie mogły się poczuć troche jak małpa w zoo. Trzeba było stać i pilnować statku, a jednocześnie widziało się ludzi którzy podchodzili, robili zdjecia, czy pozowali na tle żaglowca. W kilku portach odwiedzali nas honorowi konsulowie Polski. Zawsze w takich sytuacjach statek musiał być w środku wyczyszczony, a na pokładzie wszystko powinno być na swoim miejscu ładnie złożone.
Żaglowiec podczas rejsu potrafił pokazać pazur, dla przykładu powiem że pierwszego dnia zaliczyliśmy sztorm, podczas którego statek zachowywał sie naprawdę dzielnie, czego nie można było powiedzieć o załodze, która przypomniała sobie wszystko co jadła dzień wcześniej. Podczas rejsu, mieliśmy też dni, gdy zupełnie nic nie wiało. Wtedy atmosfera na statku była bardzo leniwa, ci którzy nie pracowali rozkładali sie na pokładzie i cieszyli z dobrej pogody.
Żaglowiec "Pogoria" na stałe zapisał się we współczesnej historii żeglarstwa. Dzięki swojej działalności dużo zeglarzy w wieku licealnym zostało ukształtowanych na całe życie. Dzięki tamtemu rejsowi, postanowiłem zainteresować się nawigacją, a większość ludzi których znam z tamtego rejsu, to ludzie z dużą ilością różnych pasji, więc chyba nikt nie wyrósł na przeciętnego zjadacza chleba.
Podczas tamtego rejsu, miał miejsce początek mojej blogowej kariery.
Pierwsze moje próby literackie możecie znaleźć tutaj:
http://epz.pl/szkola-pod-zaglami,1/relacje-z-xvii-spz,41/
Pod datami: 19.01.09 i 01.02.09
Jeżeli kiedykolwiek spotkacie ten żaglowiec, to zapraszam do zwiedzenia go, oraz podpytanie załogi na temat życia podczas rejsu.