Drugiego dnia sierpnia w Łodzi otworzyła się knajpa "Jaffa". Miałem okazję odwiedzić to miejsce już w dzień po otwarciu, a o tym co tam przeżyłem artykuł ten wam opowie ;)
1. Położenie
Knajpka znajduje się pod adresem Piotrkowska 67 w podwórku, które dzieli razem z pizzerią "The Mexican", oraz "Presto". Podwórko to mimo że jest ciasne, ma swój urok, w postaci winogron, które rosną na linkach wzdłuż całego podwórka. Przed lokalem znajdują się leżaki i stoliki, które podczas dobrej pogody, razem z winoroślami, sprawiają że można poczuć klimat krajów śródziemnomorskich.
2. Wystrój
Kiedy po raz pierwszy odwiedziłem to miejsce, stoliki i krzesła były zbite z płyt trudnych początków, dlatego liczę że w niedalekiej przyszłości, knajpa dorobi się porządnego wyposażenia. W odróżnieniu do części dla klientów, bar i to co za nim, są wykończone na pewno na gotowo. Za barem na pewno rzucają się w oczy płytki, o ciekawych wzorach w kolorystyce niebiesko-czarnej.
3. Obsługa
Obsługa tego miejsca niestety dopiero uczy się jak postępować z klientem. Efekt tego jest taki, że pomimo szczerych chęci i starań momentami widać pewien rodzaj zagubienia. Da się zauważyć, że para podająca gościom, wie dużo na temat potraw serwowanych w tej restauracji. Ogromny plus za bycie miłym i wiedzę o tym co jest podawane, niestety do doszlifowania sama rozmowa z konsumentem.
4. Menu
Jak nazwa restauracji sugeruje, większość menu zajmuje hummus w różnych odmianach. Osobiście próbowałem pieczonych bakłażanów z orzechami i papryką, oraz kulek owczego sera z ziołami (niestety nazwy dokładnie nie pamiętam). Do obu potraw podano dwa rodzaje żydowskiego chleba. Muszę przyznać że porcje wydawały się niezbyt wielkie, ale były bardzo sycące, oraz bardzo smaczne. Ser doskonale komponował się z oboma rodzajami pieczywa, natomiast bakłażany świetnie pasowały do piwa (w moim przypadku American Waizen). Wybór alkoholi, póki co jest skromny, ale bardzo miła pani z obsługi doradziła co wybrać i muszę stwierdzić, że były to bardzo trafione rady.
5. Podsumowanie
Knajpa "Jaffa - hummus & the other stories" jest kolejnym ciekawym punktem na kulinarnej mapie Łodzi. Jestem w stu procentach pewien, że zawitam tam jeszcze nie raz, gdyż kilka pozycji w menu mnie zainteresowało, więc na pewno będę starał się je spróbować. Niestety, na początku działalności rażą w oczy meble zbite z płyty OSB, oraz obsługa bez doświadczenia, ale jak mówi porzekadło: "pierwsze śliwki robaczywki". Polecam każdemu kto chce spróbować czegoś nowego.
Dla chcących wiedzieć więcej polecam: https://www.facebook.com/jaffalodz
Okiem Jo: Co do wystroju. Osobiście same meble z płyt OSB mnie nie przeraziły, żałuję natomiast, że jak na knajpę z kuchnią żydowską mało tam... żydowskości? Szkoda, że wnętrze przypomina kilka innych wnętrz z nowopowstałych lokali (swoją drogą o zupełnie odmiennym nastawieniu), co jest zupełnie niepotrzebne, tym bardziej, że mamy do czynienia z tak bogatą kulturą, z której można czerpać wiele inspiracji. Niemniej przestrzeń jest jasna i przyjemna, dodatkowo ergonomiczna, a być może ja niepotrzebnie się czepiam, zwłaszcza, że to początki.
Dodatkowym atutem było dla mnie samo podanie jedzenia. Na drewnianej tacy, w metalowych miskach (w tym i sztućce). Elegancko i oryginalnie, z gałązką pachnącego rozmarynu, polecam każdemu.
Sama obsługa mnie absolutnie urzekła. Podpisuję się całkowicie pod zdaniem Wojtka na ten temat - grzecznie, miło, z uśmiechem i lekkim stresem: 'czy wrócą do nas, albo powiedzą innym?'. Oby tylko w miarę upływu czasu nie stracili oni na zapale i chęci zrobienia dobrego wrażenia, jak to robią do tej pory, bo dzięki temu mogą przyciągnąć wielu chętnych spróbowania czegoś innego.
Droga Załogo 'Jaffa', mam nadzieję, że do zobaczenia w niedalekiej przyszłości, ciekawa jestem, co wtedy nam zgotujecie :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie na temat i obraźliwe będą usuwane z całą stanowczością ;)